wtorek, 1 czerwca 2010
Rodzinna masakra piłą łańcuchową
Nagle Piotr zerwał się od stołu, rzucając ze złością własnym telefonem komórkowym o ścianę. Z wrzaskiem ruszył w kierunku siekiery i trzymając ją oburącz zaczął krzyczeć, że zabije niewierną kobietę. – Wymachiwał nią w prawo i w lewo, więc postanowiliśmy go unieszkodliwić, zanim zrobi komuś krzywdę. To był błąd! – opowiada Leszek Zientara (50 l.), ojczym bandziora.
Akcja rodziny tylko rozwścieczyła pijanego furiata, który kątem oka zauważył leżąca piłę łańcuchową. Wyrwał się i...
– Uruchomił ją w oka mgnieniu. Zaczął wymachiwać ostrzem nad naszymi głowami. Myślałam, że to ostatnie chwile w moim życiu – załamuje ręce matka swojego niedoszłego oprawcy. Leszek Zientara pokazuje drabinę, którą zasłaniał się przed ciosami piłą. – Ta drabina mnie uratowała. Gdyby nie ona, rozpiłowałby mnie na pół! – dodaje ojczym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz